Wodospady Erawan i Most na Rzece Kwai

napisane przez Natalia Kaliska

Jedną z atrakcji, na które wyczekiwałam najbardziej wybierając się do Tajlandii był Park Narodowy Erawan ze słynnymi wodospadami. Park znajduje się w miejscowości Kanchanaburi, dawnej stolicy kraju, gdzie również udało mi się zwiedzić Kolej Śmierci, znaną jako filmowy Most na Rzece Kwai. Ale po kolei!

Na Kanchanaburi zaplanowałam jednodniową wycieczkę. Niewątpliwie warto postawić na dłuższy pobyt tym miejscu  i przejechać się Koleją Śmierci, zobaczyć Piekielną Przełęcz, Cmentarz Wojenny lub odwiedzić Muzeum JEATH. Jeżeli jednak tak jak ja, nie masz dużo wolnego czasu, to jak najbardziej rozsądnym rozwiązaniem będzie zakup całodniowej wycieczki z Bangkoku – od parku dzieli go ok. 3 h drogi. Osobiście wycieczkę wykupiłam na jednej ze stron internetowych. Wszystkie oferty wyglądały podobnie – ja zapłaciłam 1339 ฿, czyli ok. 160 zł. W cenie był transport spod samego hotelu, przejazd i bilety wstępu do Wodospadów Erawan i Kolei Śmierci oraz lunch (klasycznie oczywiście pad thai).

1. KOLEJ ŚMIERCI

„Most na rzece Kwai” to słynny dramat wojenny, upamiętniający historię znanej kolei zbudowanej przez Japończyków podczas II Wojny Światowej, dzięki której transportowano broń i żywność. Do budowy brutalnie wykorzystywano tysiące więźniów oraz cywilów i wielu z nich tragicznie zginęło podczas pracy. Wspomniany most, wraz ze słynną koleją miałam właśnie okazję na zobaczyć na własne oczy w Kanchanaburi. Miejsce wprawia w klimat prawdziwej zadumy. Mod mostem znajduje się mały targ z suwenirami i przekąskami, ale nawet tam panuje dojmująca cisza. Natura otaczająca to miejsce jednak zachwyca. Jeżeli masz więcej czasu to polecam usiąść w tamtejszej knajpie nad rzeką i na spokojnie podziwiać widoki. Ja niestety byłam w pośpiechu, więc zdążyłam jedynie przejść na drugą stronę mostu i pójść na szybki spacer w okolicy.

2. WODOSPADY ERAWAN

Godzinę później dojechaliśmy w końcu do prawdziwego gwoździa programu – Parku Narodowego Erawan i jego siedmiu magicznych wodospadów. Wodospady znajdują się na 7 poziomach – im wyższy poziom, tym wyższy stopień trudności we wspinaczce. Osobiście dałam jednak radę bez większych trudności, a nie należę do najbardziej wysportowanej części społeczeństwa. Moim zdaniem, na wyższych poziomach problemem nie było o tyle zmęczenie fizyczne, o ile lęk (i z nim związane zmęczenie psychiczne) jako skutek tworzenia nieustannych kombinacji na którym to kamieniu powinnam teraz postawić stopę aby udało mi się wdrapać. Niektóre miejsca wymagały też zrobienia większych kroków, bądź nawet skoków. Na górę wchodziłam ok. 2,5 h, na dół udało mi się już zejść w ok. 1,5 h. Czas jaki został nam narzucony na całość zwiedzania wodospadów wynosił natomiast 5 h i mogę z pewnością stwierdzić, że było to zdecydowanie ZA MAŁO. Co prawda, zdążyłam zobaczyć wszystkie wodospady, a w dwóch z nich nawet się wykąpałam, ale byłam niestety zmuszona do maksymalnego pośpiechu. Wodospady i cała natura je otaczająca wyglądają tak magicznie, a woda tak przejrzyście, że warunki aż się proszą o długie, relaksacyjne kąpiele na każdym z pięter. Nie wspominając już o skwarze i duchocie, które zdecydowanie nie pomagały w trekkingu. Ah, jak by się chciało schłodzić w tej zimnej wodzie, trochę odpocząć i dopiero wspinać się dalej. Zdecydowanie polecam więc dostać się do parku na własną rękę i spędzić tam na luzie cały dzień. Koniecznie jednak wyrusz z samego rana! Im wcześniej tym mniejsze tłumy i lepsza pogoda na wspinaczkę.

Pamiętaj też, że na miejsce musisz przybyć: najedzony, napojony i wypróżniony! Teren jest mocno chroniony jeżeli chodzi o wszelkie odpadki i zanieczyszczenia. Na żadnym z pięter nie ma toalety i nawet jeżeli wbrew naturze postanowisz czmychnąć w krzaki, to miej na uwadze, że może czekać Cię bliskie spotkanie z małpami! Sama nie doświadczyłam, ale czytałam, że pojawiają się tam często i lubią zaskakiwać turystów –  z tego powodu musisz też dobrze pilnować swojego plecaka, bo podobno czasami zdarza im się nawet wykradać różne drobiazgi.  Na poziomie trzecim kończą się również sklepiki i knajpy, a na czwartym koniecznością jest oddać w depozyt całe jedzenie i picie – nie przejdziemy dalej nawet z butelką wody.

Jest to jednak gra warta świeczki – wodospady zapierają dech w piersiach. Widok byłby jak z raju, gdyby tylko nie masa ludzi – wspinający się na drzewa i skały do zdjęcia jak małpy i pozujący z zerowym pośpiechem, bez jakiegokolwiek poszanowania dla czasu innych. Ale uwaga, jest jednak pewna niespodzianka na osłodę – na poziomie czwartym i siódmym, w wodzie czekają na nas ryby Garra Rufa, serwujące naturalny peeling stóp. Muszę jednak przyznać, że nie są tak delikatne jak oczekiwałam! Warto wspomnieć, że nie mają one nic wspólnego z małymi, delikatnymi rybkami, które czasami widujemy w gabinetach kosmetycznych. Ryby w Erawan są gigantyczne i bezlitosne! Ciężko było mi się szczerze mówiąc zrelaksować – każde ugryzienie sprawia mały ból i z tego powodu nie da się niestety długo wytrzymać w wodzie. Pływają one jednak głównie przy brzegu, więc najlepszym sposobem jest jak najprędzej wypłynąć na głębszą wodę. Dla mnie było to okropne uczucie, ale bez wątpienia są osoby, które byłyby zachwycone takim darmowym peelingiem i było to na pewno ciekawe doświadczenie!

Ostatni poziom jest zdecydowanie warty wysiłku. Przed naszymi oczami rozciągają się wielkie skały, krystalicznie przejrzysta, turkusowa woda i bogata roślinność. Na drzewach porozwieszane są przeróżne, kolorowe ubrania. Legenda głosi, że wierzący w ten sposób obdarowują duchy sprawujące opiekę nad miejscem, które w zamian powstrzymywać będą wszelkie powodzie i katastrofy. Tutaj niestety spotkałam najwięcej ryb ze wszystkich poziomów, a jeszcze więcej ludzi oraz tropikalnych komarów, co lekko przeszkadzało w osiągnięciu stanu kompletnego zachwytu. Wszystko zależy jednak na pewno od pory dnia i roku – być może po prostu słabo trafiłam. Jednakże, poczucie satysfakcji, że udało się wdrapać na samą górę – bezcenne.

A Wy? Wdrapalibyście się na samą górę? Uważacie, że te widoki są warte odrobiny wysiłku? A może nie jesteście zachwyceni? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

PRZECZYTAJ TAKŻE

1 komentarz

Patrycja 7 grudnia 2020 - 20:02

Wodospady wyglądają magicznie 😍😍😍

Zostaw komentarz