Elephant Jungle Sanctuary Phuket – o słoniach w Tajlandii

napisane przez Natalia Kaliska

Jakie zwierzę najbardziej kojarzy Ci się z Tajlandią? Za pewne większość z nas odpowie – słonie.

Słonie w tajskiej kulturze otaczane są ogromnym szacunkiem. Pełnią bardzo ważną role zarówno w tajskiej religii, jak i sztuce, literaturze oraz historii. Za dawnych czasów słonie służyły jako pomoc podczas bitew i na placach budowy: przewoziły na grzbietach nie tylko ludzi, ale również amunicję, kłody drewna i inne ciężkie ładunki.

Pokaż mi ile masz słoni a powiem Ci ile jesteś wart

Dla Tajów słoń to przede wszystkim symbol szczęścia i potęgi: zakładają oni, że obecność słonia lub jego podobizny gwarantuje sukces – prawie w każdej dziedzinie. Legenda głosi, że dawno temu w starożytnych Indiach, w odpowiedzi na wielkie susze, Budda postanowił podarować mieszkańcom słonie, których rolą miało być sprowadzenie deszczu. Wierzono również, że im więcej słoni człowiek posiada, tym jest on silniejszy i więcej potrafi osiągnąć. Słonie to również obowiązkowi goście na najważniejszych tajskich uroczystościach: na takie okazje są też należycie ubierane i dekorowane aby jeszcze bardziej podkreślić ich dużą wagę. Na szczególny szacunek w Tajlandii zasługują białe słonie, symbolizujące władzę i bogactwo, ze względu na ich niegdyś królewskie powiązania. Liczba białych słoni niestety coraz silniej maleje, co sprawia, że traktowane są jeszcze bardziej wyjątkowo.

Czy przejażdżki na słoniach są okej?

Ostatnimi czasy słonie zaczęły być wykorzystywane również jako atrakcja turystyczna. Każdego roku do Tajlandii przybywa masa turystów, marzących o słynnej przejażdżce na grzbiecie słonia i egzotycznej fotografii życia. Takie miejsca znane są jako elephant camps. Pomimo dużej nagonki na ten typ atrakcji, zwiedzających zapewnia się, że słonie nie poradziłyby sobie w naturalnych warunkach i, że istnienie takich ośrodków jest koniecznie, a całe zarobki przeznaczane są na utrzymanie słoni. No i rzeczywiście, przybywając do takiego miejsca widzimy „szczęśliwe”, nieporanione i niezwiązane łańcuchami słonie oraz serdecznych Tajów, którzy opowiadają jakże wspaniale je traktują. Ale co dzieje się gdy wycieczka się kończy a goście odjeżdżają? Coraz cześciej słyszy się o tym, że w wielu takich miejscach zwierzęta są maltretowane, wykorzystywane i mieszkają w strasznych warunkach. Co bardzo ważne a często bagatelizowane – ich kręgosłupy nie są naturalnie przystosowane do noszenia takich ciężarów. Taka atrakcja może skutkować poważnymi urazami stawów, a nawet kalectwem w najcięższych przypadkach. Ponadto, słonie mają wyjątkowo delikatną skórę – pomimo jej dużej grubości, do ok. 3 cm, są one w stanie wyczuć nawet małą muchę chodzącą po grzbiecie. Najbardziej wrażliwym punktem są jednak ich uszy – dotykanie ich uszu lub nawet lekkie ocieranie wprawia je w mocny dyskomfort, a w jaki sposób „steruje” się słoniem podczas przejażdżki? Dokładnie tak – szarpaniem właśnie za uszy. Mogłabym również opowiadać o poszczególnych fazach i technikach tresury małych słoni, dzięki którym są tak posłuszne dla turystów, ale serce pęka na samą myśl więc oszczędzę szczegółów – nie jest to temat dla każdego. Dla zainteresowanych, zalecam poczytać o etapach tresury – „łamanie ducha” („phajaan”) oraz „wybawiciel” („mahout”).

Sanktuaria – mniejsze zło?

W odpowiedzi na kontrowersje związane z ośrodkami oferującymi przejażdżki na słoniach, powstały tzw. Sanktuaria Słoni. W Tajlandii znajdziemy ich dość sporo. Są to specjalne miejsca opieki dla starych, poszkodowanych lub po prostu urodzonych w tych ośrodkach słoni. Jeżeli marzysz o bliskim kontakcie ze słoniem, ale serce Ci się kraja na widok ich niewoli, to jest to dobra alternatywa dla Ciebie. Ośrodki w swojej ofercie mają programy karmienia, mycia lub kąpieli błotnej ze słoniami. Jest to również świetna okazja na solidną dawkę edukacji na temat życia słoni i poobserwowanie ich w naturalnym (albo przynajmniej mocno zbliżonym do takiego) środowisku. Ośrodki wykupują zwierzęta z niewoli i zapewniają im intensywną rehabilitację (również psychiczną!). Wstęp do takiego miejsca nie jest tani. Sanktuarium deklaruje jednak, że całość pieniędzy przeznaczana jest na utrzymanie słoni oraz ośrodka, a pracownicy zajmujący się zwierzętami to… wolontariusze! Najsłynniejsze sanktuarium, Elephant Nature Park, znajduje się na północy Tajlandii, w Chiang Mai. Jeżeli jednak, tak jak ja, znajdujesz się akurat na południu, to z czystym sumieniem mogę polecić ELEPHANT JUNGLE SANCTUARY PHUKET (takie samo sanktuarium znajduje się również w Chiang Mai, Pattaya oraz Samui). Ja osoboście za popołudniowy pobyt z przejazdem, karmieniem, kąpielą w błocie i basenie oraz lunchem z mini lekcją gotowania zapłaciłam 2500 ฿ na osobę, czyli ok. 320 zł. Autokar zabrał nas spod samego hotelu w Patong i zawiózł bezpośrednio na miejsce. Kawałek drogi prowadzi przez piękną roślinność, otoczoną uroczymi górami więc było ciekawie już na starcie. Po przyjeździe mieliśmy chwilę wolnego na wstępne podziwianie słoni, na razie z małej odległości. Zwierzęta oczarowały mnie już od pierwszego spotkania!

Po szybkim zapoznaniu każdy z nas dostał po wiadrze pełnym… arbuzów! Przyszedł czas na karmienie słoników. Podawałam im do trąb owoce i bambusy, a one zgrabnie wrzucały je do swoich pyszczków. Po każdej porcji wolontariusze zalecali pogłaskać słonia po trąbie aby poczuł się przy nas bardziej komfortowo i bezpiecznie. Cudowne uczucie!

Po lunchu dla słoni przyszedł również czas na lunch i dla nas. Zostaliśmy zaproszeni do klimatycznego namiotu i zaprezentowana została nam szybka lekcja gotowania, przedstawiająca proces robienia mojej ulubionej tajskiej potrawy, czyli oczywiście … pad thaia! Po pokazie zjedliśmy obiad (otwarty bufet pełen typowych tajskich potraw – naprawdę było pysznie).

Wizyta w SPA

Najedzeni przebraliśmy się w kostiumy kąpielowe i ruszyliśmy w błoto! Słonie na co dzień kąpią się w błocie aby chronić skórę przed promieniami słońca. Wilgotność błota ma też właściwości zmiękczające dla szorstkiej skóry słoni. Jest to również dla nich po prostu… przyjemne i relaksujące. Wylewaliśmy na nie wiadra pełne błota i smarowaliśmy nim zwierzęta (oraz siebie!) na wszystkie możliwe strony. Prawdziwe błotne SPA. Uwaga! Nie wolno jedynie podchodzić z zaskoczenia od tyłu – mogą się przestraszyć i kopnąć!

I hop do basenu!

Po błotnej kąpieli koniecznością było oczywiście zmycie z siebie błota. Słonie weszły do wody a my tuż za nimi. Każdy dostał po wiaderku i szczotce. Głaskaliśmy, szczotkowaliśmy i zmywaliśmy błotko. Zwierzęta wyglądały na zadowolone i zrelaksowane. Jeden ze słoni nawet całkowicie się położył i leżał zanurzony pod wodą. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że słonie mają w zwyczaju tak robić! Rozkoszne stworzonka.

Kąpiel w basenie to był już niestety ostatni punkt wycieczki. Po szybkim prysznicu ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. W międzyczasie udało się jeszcze popodziwiać urocze widoki. Sanktuarium znajduje się w niezwykle klimatycznej okolicy, otoczonej egzotyczną roślinnością i górami robiącymi mocne wrażenie!

Ciekawostki

  • Słonie to największe lądowe zwierzęta na świecie
  • Pochłaniają do 200 litrów wody i 300 kg jedzenia dziennie
  • Rozróżniamy 3 różne gatunki słoni: słoń afrykański sawannowy, słoń afrykański leśny i słoń indyjski (w tym słoń tajski)
  • Słonie afrykańskie są większe – mierzą do 3 m i ważą nawet do 7500 kg. Słonie azjatyckie są mniejsze – osiągają wysokość 2,5 metra i ważą pomiędzy 3000 a 6000 kg.
  • Słonie żyją średnio 50-70 lat
  • Śpią na stojąco
  • Są niesamowicie inteligentne: mają 3 razy więcej neuronów niż ludzie
  • Mają bardziej rozwinięty hipokamp, odpowiedzialny za emocje – zdolne są do smutku i współczucia oraz pomocy innym członkom grupy w razie niebezpieczeństwa
  • Słonie to wyjątkowo towarzyskie zwierzęta – rozpoznają się z dalekiej odległości komunikują się miedzy sobą za pomocą dudnienia i bardzo niskich dźwięków, które nie są słyszalne dla ludzi

A Wy mieliście okazję zobaczyć słonia na żywo? Jakie wrażenie na Was zrobił?
Co uważacie o kwestii jeżdżenia na słoniach? Czy sanktuaria słoni to rzeczywiście bezpieczna alternatywa?Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

 

PRZECZYTAJ TAKŻE

4 komentarze

sikis izle 13 listopada 2020 - 05:43

Loving the information on this site, you have done outstanding job on the articles . Jenni Kermie Jordans

Patrycja 15 listopada 2020 - 22:27

Piękne zdjęcia, zachwycają! Sanktuaria wydają się być świetnym rozwiązaniem, a cały experience brzmi niesamowicie ciekawie. To konieczny punkt do odhaczenia podczas podróży do Tajlandii

Natalia Kaliska 16 listopada 2020 - 09:24

Patrycja, dziękuję i polecam całym sercem!

Tydzień na Phuket - co warto zobaczyć? - NatKaliska 31 grudnia 2020 - 11:10

[…] No i oczywiście nie sposób pominąć wizyty w Sanktuarium Słoni, ale o tym już w następnym wpisie (>>> TUTAJ) […]

Zostaw komentarz